Stare pióra wieczne

Stare pióra wieczne

Skoro tylko nauczyłem się kreślić „dorosłe”, łączone litery, zacząłem pisać piórem wiecznym. Na początek dostałem od Mamy powszechne wówczas chińskie Hero. W IV i V klasie miałem przerwę na pióro kulkowe, co nieznacznie ułatwiło mi zabawę w kolorowe notatki w zeszycie. Ale już w VI klasie nosiłem w piórniku — obok mnóstwa rozmaitych artykułów piśmiennych — dwa pióra. Wówczas jeszcze klasyczne, szkolne, na naboje, z szybko wycierającymi się gwintami skuwek. Pióro główne pisało zawsze na czarno. Dodatkowe — kolorem. (Najczęściej chyba turkusem od Pelikana). Jednakże, z różnych względów, żadne z tamtych piór do dziś się nie uchowało. Pierwsze, którego można po szafach szukać, to bordowy Parker Frontier z czarną stalówką, którego sprawiłem sobie w I klasie liceum i którym później pisałem maturę. Pisał trochę grubo (choć niby był „F”), ale dzięki temu doceniłem Parkera Sonneta, do którego zażyczyłem sobie stalówkę XF. (Dwukrotnie później wymienianą, nie bez trudu). Gdy jeszcze w klasie maturalnej powiększyłem tę swoją „kolekcję” do dwóch piór, zastanawiałem się, czym będę pisał 10 lat później. Dziś już znam odpowiedź.

Wszystko zaczęło się w roku 2007. Szukałem czegoś nowego, a w sklepach nic ciekawego nie oferowali. Włączyłem Allegro. A potem eBaya. I tak zostałem z Sheafferem Balance z lat 30. I Eversharpem Skyline z lat 40. I względnie nowym Sheafferem Intrigue. I… zapraszam do galerii poniżej.

Na początku starałem się używać każdego z piór, przynajmniej od czasu do czasu. Nie udało mi się to do końca, dlatego też chwilowo nie powiększam kolekcji. Jako inżynier cieszę się, że udało mi się poznać kilka ciekawostek konstrukcyjnych. Ten aspekt w mojej kolekcji reprezentują dwie perełki: Sheaffer Snorkel Statesman, według Jima Mamoulidesa „pióro o najbardziej skomplikowanym mechanizmie w historii”, oraz „bezstalówkowy” Pilot Myu 701, jedno ze szczytowych osiągnięć japońskiej technologii piór wiecznych. I ten ostatni jest odpowiedzią na wcześniejsze pytanie.